Dobczyce takie niepozorne. Niby małe. Niby nie po drodze. W dodatku zawsze w cieniu większych i bardziej znanych: Wieliczki, Krakowa, Bochni czy Szlaku Orlich Gniazd. A jednak będzie co robić, bo zabytków i atrakcji tu co niemiara.
Co tu gadać. Dobczyce kupiły mnie
W tym stosunkowo niewielkim miasteczku (sześć i pół tysiąca mieszkańców) mamy: zamek, skansen, zaporę, opuszczone stare miasto, drewniane domostwa, zieleń, cisza, szlaki, koty, rzekę, jezioro, widoki na Beskidy, maciupeńką księgarnię (ul. Podgórska 5), trzy hotele (i agroturystyki) oraz nieźle rozwiniętą gastronomię (na czele z rozpustną Lawenda Kawiarnią – tę nazwę sobie podkreślcie, jeszcze tu wróci).
A to wszystko raptem trzydzieści kilometrów od Krakowa.
Dobra wiadomość jest taka, że do Dobczyc bez problemu dojedziecie transportem publicznym. Zła wiadomość, że to busy.
Innej rady nie ma. Jadę więc busem. Na osłodę niewygód widokowa trasa. Choć cierpiący na chorobę lokomocyjną mogą być przeciwnego zdania. Do Wieliczki nic szczególnego dla oczu (i żołądka) się nie dzieje, ale zaraz potem zaczyna się mozolna wspinaczka na pagórkowate przedpole Beskidów (Pogórze Wielickie fachowo się to nazywa). Podjazdy, zjazdy, zakręty. I widoki.
Godzinę później ląduję w Dobczycach. I dziarsko zabieram się do zwiedzania.
Atrakcje Dobczyc: spacer po zaporze na Rabie
Fun facts: Skąd się bierze woda w krakowskich kranach?
Z Dobczyc.
Konkretnie z powstałego w latach 80. zbiornika retencyjnego na Rabie, znanego również jako rezerwuar wody pitnej dla Krakowa (to moja ulubiona nazwa) lub Jezioro Dobczyckie. Ale kostiumów i ręczników nie pakujcie. I tak nie można się kąpać (plażować i żeglować zresztą też).
Do niedawna do Jeziora Dobczyckiego nie wolno się było nawet zbliżać. Ale przyszło nowe i od tego roku można wejść na zaporę i przespacerować się jej koroną (617 metrów mnożymy razy dwa, bo wejście i zejście z korony jest w tym samym miejscu).
Wychodzi z tego przyjemny spacer. Zapora co prawda wygląda dokładnie na to czym jest, czyli twór budowalny lat osiemdziesiątych (co wielu podobać się nie będzie), ale otoczenie Raby rekompensuje inne niedostatki. A grzbiet? Malkontenci nazwą go spacerniakiem, ale proszę, śmiało, pokażcie mi drugi spacerniak z takimi widokami (woda, lasy, ptaki, Beskidy w tle)!
Pro tip: Spacerem po zaporze na Rabie zacznij lub zakończ zwiedzanie Dobczyc. Wejście na koronę jest zupełnie nie po drodze w stosunku do pozostałych atrakcji miasteczka.
Rynek w Dobczycach. Trochę serce, trochę mózg, trochę jelito miasta
Rynek raczej mały niż większy. Kształtu nieregularnego, zbliżający się do trójkąta (to już trzecie, po Jaworznie i Brodnicy, miasto z trójkątnym rynkiem, które odwiedziłam w ramach projektu ’12 miast w 12 miesięcy’!).
Miejskie życie toczy się tu aż miło i… to jedyne miłe, co można o nim napisać.
Z jednej strony ładne stare budynki, również drewniane.
Z drugiej architektoniczny rozgardiasz, parkujące gdzie bądź samochody i droga przelotowa pośrodku.
W tym miszmaszu wyróżnia się zabytkowa remiza OSP i schowany pod drzewem barokowy św. Florian (a minę to on ma nietęgą).

Atrakcje Dobczyc: Stare Miasto
Trafić tu nie trudno. Wystarczy z rynku wspiąć się ul. Kazimierza Wielkiego. Szukajcie tabliczek kierujących na zamek.
Stare Miasto w Dobczycach to cudna osobliwość (urbanistyczna). Wszystko na opak. Trawa zamiast bruku. Drzewa zamiast kamienic. Koty zamiast ludzi. I tak od prawie trzystu lat.
Dobczyce, ten dumny posiadacz tytułu Wolnego Miasta Królewskiego, z dziejami sięgającymi trzynastego wieku, pod koniec wieku osiemnastego zakłada się (lokuje się?) na nowo. Po serii klęsk (z epidemią i dwoma najazdami Szwedów na czele), mieszkańcy ze wzgórza przenoszą się na dno doliny. Nowe Dobczyce zakładają u podnóża Góry Zamkowej. W miejscu dzisiejszego trójkątnego rynku.

Stare Miasto w Dobczycach to dziś zieleń, pustka, pojedyncze budynki. Jeśli dobrze rachuje jest ich mniej niż dwadzieścia, z czego: zamek – sztuka jedna, kościół św. Jana Chrzciciela (dziewiętnasty wiek; szkoda, że zamknięty na cztery spusty) – sztuka jedna, dzwonnica – sztuka jedna, domy zamieszkałe – sztuk trzy, drewniana architektura zebrana w skansenie – sztuk sześć.
Jest jeszcze kawałek średniowiecznych murów obronnych. Jeśli podejdziecie od strony ul. Przedbronie, na Stare Miasto wejdziecie jak się patrzy, miejską bramą (częściowo autentyk). A nad bramą znajdziecie punkt widokowy. A kawałek dalej, koło kościoła pomnik przyrody – posadzona na cześć wiktorii wiedeńskiej lipa Marysieńka.

Atrakcje Dobczyc: Zamek (a właściwie Muzeum Regionalne PTTK im. Władysława Kowalskiego)
Liczy się wnętrze. Ile razy to słyszeliście. W Dobczycach Mili Państwo usłyszą to jeszcze raz. Bo dobczycki zamek (królewski, a jakże!) na pierwszy rzut oka zamku nie przypomina. Już prędzej szereg przybudówek na krawędzi urwiska.
No ale tak się kończy, gdy czternastowieczny zamek obronny traktuje się jako darmowe źródełko budulca (kolejno) pobliskiego kościoła (tego zamkniętego na cztery spusty), okolicznych domów oraz… wałów wiślanych w Krakowie.
Nie dajcie się jednak Mili Państwo zwieść pozorom, zamek warto zobaczyć od środka. Sale wypełnia oldskulowe muzeum regionalne. Ciekawe i klimatyczne (w całej rozciągłości tego słowa).
Ja wciąż mam pod powiekami (nieudaną, co tu kręcić) wizytę na zamku golubskim, który od tego czasu jest moim wzorcem z Sevres jak nie powinny wyglądać zamkowe wnętrza. Szczęśliwie Dobczyce Golub przebijają o kilka długości.
Ekspozycja skromna i niewielka (dziewięć sal, narzędzia tortur, garnki, kafle). W oko wpadła mi porcelana. Kto wie, czy z części nie jadali Lubomirscy (ostatni właściciele tych włości; za ich czasów dobczycki zamek miał 70 pomieszczeń!).
Ciekawa jest też sala poświęcona hutnictwu (tak, hutnictwo na zamku!). A tam, obok trzynastowiecznego pieca hutniczego, ozdobny kaflak i piec typu hypocaustum (prapradziad naszego centralnego).
Najbardziej klimatycznym miejscem jest zaś zamkowa kaplica, z prezbiterium poniżej poziomu nawy i kinowymi fotelami w miejscu ławek dla wiernych. W drugiej kolejności dziedzińczyk ze studnią (w skale!). Wypisz wymaluj kawałek średniowiecznych Włoch. Albo może Hiszpanii? No i widok spod zamku, najlepszy na Jezioro Dobczyckie i zaporę.
➤ SPRAWDŹ dlaczego nie mam ochoty wrócić na zamek w Pieskowej Skale
Atrakcje Dobczyc: Skansen budownictwa ludowego
Poniżej zamku ulokował się kameralny skansen. To raptem kilka drewnianych budynków (karczma, piętrowy kurnik, spichlerz itp.) i trochę drobnicy codziennego użytku. Wszystko rodem z dziewiętnastego wieku. Lub jeszcze starsze.
Ciekawostką jest wyposażenie domu pogrzebowego: na czele z konnym karawanem i nie mniej wiekowym katafalkiem.
Z innych osobliwości najstarsza w regionie, datowana na 1604 rok przydrożna kapliczka pochodząca z majątku Brzezowa, aktualnie na dnie rezerwuaru wody pitnej dla Krakowa.
A! Skansen w Dobczycach jest częścią Szlaku Architektury Drewnianej w Małopolsce, a same Dobczyce są częścią Szlaku Średniowiecznych Miasteczek Małopolski.
To jest rozpusta w biały dzień! Lawenda Kawiarnia w Dobczycach
Po takiej przechadzce góra (na koronę zapory) – dół (z korony) – góra (Stare Miasto) – dół (powrót ze Starego Miasta) jakaś nagroda turyście się należy. Na przykład kawa. Z ciastkiem.
A w Dobczycach (dla przypomnienia sześć i pół tysiąca mieszkańców) jest takie miejsce, na myśl o którym ślinka cieknie nawet niżej podpisanej, do cna zepsutej przez wielkomiejskie kawiarnie i cukiernie.
Przybytek ów zowie się Lawenda Kawiarnia i choć z dobczyckiego rynku jest tu w porywach 7 minut spacerem, trudno trafić tu przypadkiem. Niby leży przy głównym trakcie, ale jednak na uboczu. W jednym z drewnianych domków na Kilińskiego.
Mniejsza o to. Liczą się fakty, a te są słodkie. Minuty płynęły, a ja wciąż stałam i dumałam czy chcę tartę czekoladową, czy tartę malinową z czekoladą, czy może z bezą, czy słoik taki albo owaki. Wszystko domowej roboty.
Kategorycznie i z pełnym przekonaniem odradzam Lawenda Kawiarnię osobom na diecie. No chyba, że chcecie przetestować swoją silną wolę. To droga wolna.
Dobczyce: informacje praktyczne
Informacja turystyczna w Dobczycach (ul. Podgórska 1) czynna jest w niezwykle praktycznych porach. Mianowicie w tygodniu od 8 do 12. Werble! Ale nie płaczcie, jeśli pocałujecie klamkę. To nie będzie wielka strata.
Dojazd do Dobczyc busem z Krakowa kosztuje 7 złotych w jedną stronę. Płatność tylko gotówką. Busy odjeżdżają średnio dwa-trzy razy na godzinę z dworca MDA na Bosackiej. W Dobczycach zatrzymują się na ul. Podgórskiej i na Wincentego Witosa 1.
Po koronie zapory wodnej w Dobczycach można spacerować przez cały rok. Od 1 maja do 30 września codziennie w godzinach 11:00 do 21:00. W pozostałe miesiące tylko w weekendy od 11:00 do 16:00. Wstęp bezpłatny. Wejście na koronę zapory od ul. Budowlanych. Samochód można zostawić na początku ulicy. Nie wierzcie mapom gugla, bezpośrednio z zamku dojścia nie ma (szkoda, byłoby najkrócej). Spacer z rynku zajmie ok. 25 minut (trasa).
Zamek i skansen w Dobczycach zwiedza się od kwietnia do października. Godziny otwarcia lepiej sprawdzić przed wizytą, bo różnią się w zależności od miesiąca i dnia tygodnia (przy czym jedno jest pewne: w poniedziałek zawsze zamknięte). W dobczyckim zamku i skansenie obowiązuje wspólny bilet wstępu, który kosztuje 7/5/15 złotych (ostatni to bilet rodzinny). Tylko gotówka. Uwaga! Podejście od strony rynku schodami. Podejście bez schodów (krótkie, ale dość męczące) od ul. Królowej Jadwigi.
Lawenda Kawiarnia (ul. Kilińskiego 47) też jest zamknięta w poniedziałki, a godziny otwarcia w pozostałe dni są ruchome. Kawiarnia nie ma własnego parkingu. Płatność kartą i gotówką. Nie zaglądajcie na ich stronę z pustym brzuchem.
Dobczyce w ogóle mają dobrze rozwiniętą ofertę gastronomiczną. Na obiad polecam restaurację w hotelu Podzamcze (ul. Wąska 1).
Dobczyce odwiedziłam w ramach mojego projektu turystyki nieoczywistej 12 miast w 12 miesięcy. Założenia są takie: raz w miesiącu jadę transportem publicznym do miasta spoza turystycznej pierwszej ligi i testuję jego atrakcje (zwłaszcza kulturalne), infrastrukturę turystyczną i kawiarnie, a także tropię ciekawą architekturę. Byłam również w: Jędrzejowie, Będzinie, Radomiu, Olkuszu, Kielcach, Jaworznie, Sosnowcu, Gliwicach, Busku-Zdrój, Tomaszowie Mazowieckim i Brodnicy, a w kolejce do opisania czeka Sosnowiec.
Podobało się?
Postaw mi wirtualną kawę lub udostępnij artykuł znajomym. Da mi to poczucie, że to, co robię ma sens.
Po więcej pomysłów zajrzyj do spisu treści bloga.
No i zostań ze mną na dłużej, aby nie przegapić kolejnych tekstów.
Polub na Instagramie i Facebooku!
Lub zapisz się do newslettera z powiadomieniami o nowych artykułach.
DZIĘKUJĘ!
Podobne artykuły
Cześć!

Nazywam się Zofia Jurczak, a to moja strona poświęcona podróżom
Jestem kulturoznawczynią (UJ), stypendystką Miasta Krakowa. Moje koniki to Kraków (napisałam o nim dwie książki), muzea, miasteczka, dziedzictwo kulturowe i historyczne. Kocham Japonię, uwielbiam wyspy. W podróży napędza mnie ciekawość. Na stronie piszę o tym, co mnie kręci.
Więcej