Zimować w ciepłych krajach piękna to sprawa. Zdradzę Wam sekret: by taką przyjemność sobie zapodać wcale nie trzeba lecieć do Azji. Bliżej (i taniej) będzie w Tunezji.

Ale od początku…

Zima nie powinna istnieć

Albo inaczej: niech sobie będzie tam gdzie wynika zeń jakiś pożytek, czyli w górach i Ojcowskim Parku Narodowym (pod śniegiem jeszcze bardziej czarowny). Ewentualnie trochę pośnieży w okolicach grudnia, a potem zimo wypad z miasta.

(uczcijmy minutą ciszy Zofię i jej pobożne życzenia)

Inna sprawa, że od lat obiecywałam sobie, że tej zimy to już mus i obowiązkowo jadę do ciepłych krajów. I co? I nico. Szczytem szaleństwa był ubiegłoroczny wypad do Wenecji na karnawał. Ale nie łudźmy się: ciepło zimą w Wenecji szczególnie nie jest, za to wilgoć przeszywa do szpiku kości. Więc się nie liczy.

Tegoroczna zima zaiste długa jest i upiorna. Szczuła mnie śniegiem już od listopada. Cierpliwości starczyło mi do 10 stycznia. Pamiętam to jak dziś. Znów marzłam na przystanku, dla rozgrzewki brodząc w pośniegowej brei i wtem eureka: Słońca mi trzeba! Teraz, natychmiast, już!

Więc precz z ciemnicą! Precz z zimnicą! Jadę do ciepłego!

Jak pomyślałam, tak uczyniłam. 31 stycznia pomachałam na do widzenia Polsce (z gołoledzią i powietrzem gęstym od smogu) i po trzech godzinach lotu byłam w Afryce. W sanatorium pod palmą.

Czytaj również: 7+ atrakcji na Dżerbie, które warto zobaczyć i zwiedzić (nie tylko zimą)

Tunezja zimą. Plaże w Tunezji. Last minute zimą w Tunezji
Tunezja zimą. Plaża na Dżerbie. Zima w Tunezji
Tunezja zimą. Plaże w Tunezji. Last minute zimą w Tunezji
Tunezja zimą. Plaże w Tunezji. Last minute zimą w Tunezji

Tak osobiście na blogu od dawien dawna nie było

Bo prawda jest taka, że 2018 rok literalnie mnie przeorał. To był dobry rok, ale też niesamowicie bolesny i trudny. A jego drugą połowę mogę porównać wyłącznie do życia na skrzynce nitrogliceryny (pozdrawiam fanów „Ceny strachu” Henri-Georges’a Clouzota). I ta nitrogliceryna w końcu wybuchła. Byłam dzielna, chyba nawet bardziej niż sama siebie o to podejrzewałam.

Ale stres w końcu opadł, a ja poczułam się bardzo, bardzo zmęczona. Z energii wyzuta. I w dodatku, co chyba najgorsze, w międzyczasie zgubiłam gdzieś pociąg do podróży. To, co było esencją żywota mego, utraciło czar. Odechciało mi się wychodzić z domu, zwiedzać i planować kolejnych wycieczek.

A bez tego paliwa trudno blogować o podróżach. Więc było słabo.

Tunezja zimą. Plaże w Tunezji. Last minute zimą w Tunezji
Tunezja zimą. Plaże w Tunezji. Last minute zimą w Tunezji
Tunezja zimą. Plaże w Tunezji. Last minute zimą w Tunezji
Hotel Welcome Meridiana Jerba. Tunezja zimą. Plaże w Tunezji. Last minute zimą w Tunezji

Zosia Samosia, a na all inclusive do Tunezji pojechała

Skłamałabym pisząc, że ręka mi nie drżała, gdy w biurze podróży bukowałam ten wyjazd. Po prawdzie to nie było mój debiut w materii wczasów zorganizowanych, ale po tym jednym jedynym razie mówiłam sobie, że nigdy więcej, że wyjazdom all inclusive dziękuję.

Nigdy więcej trwało 10 lat.

Tak, przyznaję się poszłam na łatwiznę. Ale to miał być wyjazd terapeutyczny, a nie przygoda życia. Chciałam dostać wszystko na talerzu, bo na zabawę w organizację chęci i siły nie miałam.

Do Tunezji pojechałam dla siebie. Więc żadnego zwiedzania do upadłego. Żadnego 'przyda się na bloga czy innego instagrama’. Zamiast tego długie spacery po plaży, wygrzewanie się na słońcu, leniuchowanie pod palmami, czytanie do bólu oczu, podglądanie ptaków (różowe flamingi, bociany, takie tam), kontemplacja morza w kolorze caribbean blue. A jedyne czym chciałam się przejmować, to czy dosięgnie mnie zemsta faraona (czy kto tam się mści w Tunezji). No więc nie dosięgła.

Słowem nuda, nic się nie dzieje.

I wiecie co: ta Tunezja zimą to była najlepsza rzecz jaką mogłam sobie zafundować.

hotel Welcome Meridiana Dżerba. Tunezja zimą. Plaże w Tunezji. Last minute zimą w Tunezji
Welcome Meridiana Dżerba. Tunezja zimą. Plaże w Tunezji. Last minute zimą w Tunezji
Tunezja zimą. Plaże w Tunezji. Last minute zimą w Tunezji
Tunezja zimą. Plaże w Tunezji. Last minute zimą w Tunezji

Tunezja: zima nie istnieje

Dobrzy ludzie z wyspy Dżerba nie wiedzą co to śnieg. Ani mróz. A jeśli coś im zalega w rowach, to śmieci (i to w ilościach przyprawiających o zgrozę).

Z pogodą bywało różnie. Przezorny zawsze ubezpieczony, więc lecąc do Tunezji zimą spakowałam i letnią sukienkę i wełniany kocyk. Jedno i drugie się przydało. W czasie mego pobytu temperatura wahała się od 13 do 23 stopni.

Nie spakowałam natomiast porządnego kremu z filtrem. Słońce w lutym, co ono warte? – tak sobie naiwnie myślałam. Wroga nie doceniłam. 15 SPF to zdecydowanie za mało.

Nie spakowałam też żadnego repelentu. I w nagrodę (z lekka) pogryzły mnie komary.

Śmiałkowie kąpali się nawet w Morzu Śródziemnym (w lutym!!! brr), ja się naturalnie do ich grona nie zaliczałam.

Jeden dzień wygrał sztorm. Malowniczy i efektywny. Parę minut na zewnątrz przemoczyło mnie do majtek.

Ergo w zimą w Tunezji trzeba być gotowym na wszystko. Poza mrozem i śniegiem, rzecz jasna.

Welcome Meridiana Dżerba. Tunezja zimą. Plaże w Tunezji. Last minute zimą w Tunezji
Tunezja zimą. Plaże w Tunezji. Last minute zimą w Tunezji
Tunezja zimą
Tunezja zimą. Plaże w Tunezji. Last minute zimą w Tunezji

My, dzieci z resortu

Gabaryty hotelu wciąż wprawiały mnie w zdumienie. Jasne, że się zgubiłam. A przejście ze skrzydła, w którym kwaterowałam (okupowanego przez batalion francuskich emerytów) do stołówki kosztowało mnie czterysta kroków. W jedną stronę!

Prócz tego resort sam w sobie dostarczał mi rozrywek niespodziewanych i w program animacji nie wpisanych. Idziesz po kawę, a w tym czasie wróble częstują się twoim śniadaniem. Hotelowe korytarze mogłyby zagrać w remake’u „Lśnienia” (upiornych bliźniaczek w błękicie i Dany’ego na rowerku nie odnotowano). Budzisz się rano, a tu nie ma prądu, za to woda stoi w pokoju. A dzień później przez hotel przetacza się zjazd związku kobiet Tunezji.

A’propos Tunezyjek, w styczniu demonstrowały w Tunisie w sprawie przywrócenia wielożeństwa! Dokładnie to, co czytacie. Czy delegatki na zjazd radziły nad tym samym? Nie wiem. Ale widok setki niewiast w hidżabach za to bez mężów i stadka potomstwa był, oględnie mówiąc, niecodzienny.

Tunezja zimą dała mi też życiową lekcję asertywności. Jechałam do mojego sanatorium pod palmą z wizją, że przez tydzień ust otwierać nie będę musiała. Acha.

Już pierwszego dnia wyszło, że ślubów milczenia to ja tam nie dotrzymam, bo miejscowi panowie umrą niechybnie, jeśli mnie nie zaczepią. Nie będą na mnie trąbić, mrugać światłami, machać i pozdrawiać. Dopytywać łamaną angielszczyzną, czy jestem z Polski, czy mam fejsa? A whatsappa?

A jeśli nie daj bóg jakkolwiek zareaguję, to dalej będą zagadywać do upadłego, oferować towarzystwo, koraliki, chustki, lui witony, zdjęcie z wielbłądem, a jak będzie trzeba to pół wyspy mi odsprzedadzą.

Tunezja zimą. Plaże w Tunezji. Last minute zimą w Tunezji
Zima w Tunezji. All inclusive w Tunezji zimą
Tunezja zimą. Plaże w Tunezji. Last minute zimą w Tunezji
Tunezja zimą. Plaże w Tunezji. Last minute zimą w Tunezji

Wyjazd do Tunezji sponsorował mi „Drwal” Michała Witkowskiego

„Drwal”, którego po latach ponownie przeczytałam (wydanie III uzupełnione) właśnie w Tunezji. A radości miałam przy tym co niemiara. Jeszcze więcej niż za pierwszym razem, to pewne. I który to „Drwal” poniekąd zainspirował mnie do tej eskapady. Poniekąd.

W pierwszej wersji sanatorium miało być nad Bałtykiem po sezonie (bo Bałtyk zimą jest najpiękniejszy). Chciałam jechać do Międzyzdrojów, zaszyć się w jakimś małym domku hotelu i równocześnie czytać „Drwala” i łazić śladami „Drwala”.

Ale wnet wyszło, że nie mam siły na te godziny w pociągu, ani chęci mierzyć się z zimnicą co najmniej taką jak w Krakowie (a kto wie czy nie gorszą). „Drwal” i Międzyzdroje przełożone więc na innym razem.

Tunezja zimą. Plaże w Tunezji. Last minute zimą w Tunezji
Tunezja zimą. Plaże w Tunezji. Last minute zimą w Tunezji

A wszystkie te przyjemności wyniosły mnie całe 1145 złotych (mogło być taniej; zaszalałam z pokojem i ubezpieczeniem) + 7 EUR podatku turystycznego. Gratis piegi na nosie, naładowane baterie i… odzyskane podróżnicze mojo! Więc na pytanie czy warto jechać do Tunezji zimą odpowiedzieć mogę tylko tak: to najlepsze co można sobie zafundować!

Czytaj również: 7+ atrakcji na Dżerbie, które warto zobaczyć i zwiedzić (nie tylko zimą)


Podobało się?

Postaw mi wirtualną kawę lub udostępnij artykuł znajomym. Da mi to poczucie, że to, co robię ma sens.
Po więcej pomysłów zajrzyj do spisu treści bloga.
No i zostań ze mną na dłużej, aby nie przegapić kolejnych tekstów.
Polub na Instagramie i Facebooku!
Lub zapisz się do newslettera z powiadomieniami o nowych artykułach.


Loading
Sprawdź skrzynkę i kliknij w potwierdzający link.

DZIĘKUJĘ!