Czy Bamberg jest najpiękniejszym miastem w Bawarii (albo chociaż Frankonii)? Być może. Za mało mam porównawczego materiału. Natomiast wiem, że jest jednym z najładniejszych miast jakie kiedykolwiek zwiedziłam!
Pojechałabym gdzieś. Padło na Bamberg
Niedziela. Popołudnie. Siedzimy na balkonie. Niby marzec, ale słońce już miło grzeje. Wiosna gdzieś tam majaczy na horyzoncie, a mój wanderlust właśnie okrzepł po zimie. Rzucam więc, trochę z nadzieją, a trochę bez przekonania: gdzieś bym poleciała. Ale niezbyt daleko, półtora godziny to maks. I żeby był prosty i niedrogi dojazd z lotniska. Oraz mnogość opcji zwiedzania.
Kwadrans później mam zabukowany lot do Norymbergi na następny piątek (za ok. 160 złotych w obie strony, gdyby ktoś był ciekaw).
Dwie godziny później zaklepane noclegi i plan zwiedzania.
A pięć dni później ląduję w Bambergu. I niemal od razu się w nim zakochuje.
Bo Bamberg jest boski!
Zobaczcie sami jak tam pięknie!
Ba, Bamberg stawiam w jednym rządku z takimi miss urody miejskiej jak Czeski Krumlow, Brugia czy Tallin (* dotyczy ich najstarszych części, rzecz jasna). Krótko mówiąc miast czarujących i urodziwych, którym dziejowym fartem udało się uniknąć zgubnych skutków wojen, pożóg i innych kataklizmów, za co w nagrodę dostały miejsce na liście światowego dziedzictwa UNESCO (i tłumy turystów w gratisie).
Nie inaczej jest z Bambergiem (na liście UNESCO since 1993).
Po Bambergu można kluczyć bez końca i wciąż znajdować coś zachwycającego, po prostu. To dokładnie na odwrót niż w przeciętnym na pierwszy rzut oka Bayreuth, które zwiedzałam dzień później. Tam prawdziwe konfitury kryją się za biletami wstępu (ale jak już wydasz te eurosy, to szczęka ci opadnie z hukiem). Tymczasem w Bambergu konfitury zlizuje się wprost z ulicy. I zaraz Miłym Państwu podpowiem, gdzie jest szczególnie słodko.
Przygotujcie się na zwiedzanie z gębą rozdziawioną z zachwytu (oraz z zadyszką, o czym więcej za moment). I na tłumy. Skoro tak tłoczno jest w marcu, to co w Bambergu wyrabia się latem?
Ładnie, pięknie, stare miasto w Bambergu – co zwiedzać?
Bamberg miasto może i nie największe, ale za to lista atrakcji turystycznych długa. Podpowiem co szkoda byłoby przeoczyć.
Stary Ratusz (Altes Rathaus)
Najczęściej fotografowaną atrakcję Bambergu – barokowy ratusz z śliczną szachulcową przybudówką (jak karmik dla ptaków!) – znajdziecie na sztucznej wyspie pośrodku rzeki Regnitz. Tak się kończą kłótnie miejskich rajców z biskupstwem.
Stary Ratusz ciekawie wygląda z każdej strony, a obserwację umożliwia kilka mostków. Wypatrujcie też tajemniczej pulchnej nóżki wystającej z fasady oraz „Centuriona” Igora Mitoraja na przeciwległym brzegu Regnitz. Znaki szczególne: brąz, puste oczodoły i brak kawałka czaszki.
Mühlwörth – spacer wzdłuż rzeki
Po drodze zobaczycie m.in. ciut rozpadającą się dziewiętnastowieczną śluzę (Schleuse 100 Am Ludwig-Donau-Main Kanal) i domek śluzowego, a jeśli nogi zaprowadzą Miłych Państwa aż do Hainpark, to możecie odsapnąć przy piwie i obiedzie (jak czyni ludność lokalna) w ogródku piwnym Bootshaus Restaurant im Hain. Jedzenie niezbyt wyrafinowane, ale w rozsądnych cenach.
Mała Wenecja (Klein-Venedig)
Wyjątkowo urokliwa część Bambergu położona wzdłuż Regnitz. To dawne rybackie domy, których mikro ogródki wychodzą prosto na rzekę. Najlepiej obserwować je z przeciwległego brzegu, spacerując dzikawym nabrzeżem wzdłuż ulicy Am Leinritt.
Brukowane uliczki i szachulcowe kamieniczki, a co kamieniczka to knajpa
Kolejny malowniczy fragment Bambergu rozciąga się powyżej Am Leinritt, ale poniżej wzgórza katedralnego, czyli Domberg. Uwaga! Wysokie natężenie szachulca, bruku, wiekowych detali, fikuśnych sklepików oraz… knajp.
(pisałam już o tym kilkukrotnie, że Frankonia to kraina browarem płynąca, a w Bambergu pijalni piwa jest wyjątkowo dużo; mają tu też swój lokalny specjał – piwo wędzone, czyli po ichniejszemu Rauchbier)
A skoro wywołałam Domberg, to…
Do katedry w Bambergu zajrzeć trzeba
Tym bardziej, że nie wydacie na to ani grosza. Wstęp jest bezpłatny, a wrażenie spore.
O katedrze w Bambergu (a właściwie archikatedrze św. Piotra i św. Jerzego; Bamberger Dom) wiedzieć wypada:
- Że ma tysiąc lat. No dobra, tysiąc siedem lat (stan na rok 2019)
- i miesza styl romański z gotykiem
- w lewej nawie znajdziecie tryptyk Wita Stwosza (tzw. Ołtarz Salwatora)
- a w prawej jedyny na północ od Alp grób papieża, Klemensa II
- oraz słynnego anonimowego jeźdźca bamberskiego. Rzeźba jest z trzynastego wieku i nie wiadomo kogo przedstawia.
Ale i tak najpiękniejszy jest marmurowy nagrobek fundatorów katedry Kunegundy i Henryka II. Warsztat Tilmana Riemenschneidera pracował nad nim czternaście lat (!!!) z olśniewającym efektem. Koniecznie przyjrzyjcie się płaskorzeźbom po bokach tumby ze scenami z życia cesarskiej pary. Te detale: koronki, kosmyki włosów, słomkowy kapelusz albo śpiący pies, który wygląda jak, hm, ogolony pekińczyk?
Na wzgórzu katedralnym zwiedzicie również dawną siedzibę biskupów Nową Rezydencję (Neue Residenz), Stary Dwór (Alte Hofhaltung; wewnątrz Muzeum Historyczne, niestety w marcu nieczynne z powodu…. uwaga!… braku ogrzewania) i ogród różany na tyłach Nowej Rezydencji (Rosengarten w marcu jeszcze łysy, ale nadal robiący wrażenie; wstęp bezpłatny).
Bamberg chciał mnie wykończyć…
Czy wspominałam już o tym, że Bamberg leży na wzgórzach?
Zasapiesz się z lekka wchodząc na Domberg, czyli do katedry.
Skazany na dyszenie jesteś gramoląc się do klasztoru św. Michała (Kloster Michelsberg; polecam spacer ścieżką Benediktinerweg wijącą się wzdłuż winnicy). A wspiąć się tam warto, bo to:
- Znakomity punkt widokowy na Bamberg, katedrę oraz winnice.
- Wokół klasztoru jest pięknie i zielono.
- Jedzenie! Restaurant Café Michaelsberg karmi smacznie i w rozsądnych cenach obiadami i ciastami, a poi kawą oraz piwem. Widok na Bamberg gratis.
Na Michelsberg można też zwiedzić muzeum browarnictwa (Fränkisches Brauereimuseum Bamberg), które w marcu jeszcze nie rozpoczęło sezonu turystycznego.
(a jest to coś czego skumać nie mogę, bo Bamberg w niczym nie przypominał miasta poza sezonem).
Ale murowaną zadyszką kończy się zdobywanie zamku – twierdzy Altenburg
Ze starego miasta niby tylko dwa kilometry. Na pierwszy rzut oka nie wydaje się specjalnie stromo. Pozory! Wspinaczka na Altenburg (po asfalcie lub szutrową ścieżką – bez różnicy, którą trasę obierzesz będzie tak samo męczące i nieznośne, a cienia tyle co kot napłakał) boleśnie uświadomiła mi kondycyjne braki po zimie. Ale warto było!
Zamku ot tak, z marszu zwiedzić się nie da. Dla zwiedzających bezpłatnie udostępniono tylko dziedziniec i zamkowe mury. Chętni za 1 EUR mogę też wejść na wieżę widokową. Ja sobie darowałam, bo i bez niej widoki z Altenburg są wspaniałe. Nie tylko na Bamberg, ale i na sąsiednie pola, łąki i wioski.
No i (sprawa w Bambergu nie do przecenienia) próg wejścia na Altenburg jest na tyle, ekhm, wysoki, że tłumów się tu nie spodziewajcie. Za to odrobiny spokoju owszem.
Bamberg fun facts dla miłośników literatury
E.T.A. Hoffmann, który w dziejach (pop)kultury zapisał się głównie jako autor literackiego pierwowzoru baletu „Dziadek do Orzechów” Piotra Czajkowskiego, mieszkał w Bambergu!
Dobra wiadomość jest taka, że można zwiedzać jego dom (Schillerpl. 26).
Zła, że tylko od maja do listopada (awrgh!).
Na otarcie łez (marne, ale niech będzie) pomniczek Ernsta Theodora Amadeusa z kotem Mruczysławem (bo tak na polski przetłumaczono imię Murr).
Ostatnie chwile w Bambergu spędziłam zwiedzając dzielnicę ogrodników
A właściwie dzielnice ogródków i małych gospodarstw rolnych, które przez setki lat zaopatrywały w kwiaty, warzywa i owoce resztę Bambergu.
I w sumie nadal to robią!
Bamberger Gärtnerstadt wygląda niepozornie. To kwartały niedużych, głównie parterowych domków z okiennicami. A na ich tyłach rozciągają się ukryte pola i ogrody. Najlepszy podgląd na część uprawną dzielnicy jest z wieży widokowej (Heiliggrabstraße między numerami 55 i 57). Aczkolwiek w marcu były to głównie zaorane zagony.
Muzeum Ogrodnictwa (Gärtner und Häckermuseum; adres: Mittelstraße 34) też było zamknięte na głucho. Sezon otwiera dopiero w połowie kwietnia.
I gdy tak szłam z nosem zwieszonym w kwintę w stronę dworca kolejowego w oko wpadła mi zapraszająco otwarta brama. Brama jak portal do tajemniczego ogrodu. A właściwie szkółki roślin, kwiaciarni i przydomowego sklepiku z naturalnymi produktami (Heiliggrabstraße 37A). Wewnątrz nie było żywego ducha (nie wliczając kota), za to rabaty żonkili, od metra sadzonek i ciętych kwiatów. Czarująco!
Skąd się wzięłam w Bambergu?
Przyjechałam pociągiem z Norymbergi, a do Norymbergi przyleciałam z Krakowa, ale o tym już pisałam. Natomiast nie było okazji wspomnieć, że pociągi z Norymbergi do Bambergu jeżdżą przynajmniej raz na godzinę, podróż zajmuje około 50 minut, a bilet w jedną stronę kosztuje 12,3 EUR (stan na marzec 2019).
Dlatego jeśli do Bambergu wybierasz się na jednodniową wycieczkę z Norymbergi, warto zainwestować w bilet dzienny VGN Tages Ticket Plus za 20,30 EUR, który ważny jest również w metrze, autobusach i tramwajach Norymbergi, a w weekendy dodatkowo przez całą sobotę i niedzielę. Uwaga! Z jednym VGN Tages Ticket Plus mogą podróżować dwie dorosłe osoby (plus troje dzieci)!
➙ CZYTAJ RÓWNIEŻ: Norymberga na weekend. Wszystko co musisz wiedzieć, aby spędzić w Norymberdze udany weekend.
Na stan mojego nieustannego ukontentowania Bambergiem wpłynęło również smaczne (i jak na tak turystyczne miasto) wcale drogie jedzenie, dobre piwo oraz kameralny hotel, za który nie musiałam płacić jak za bezglutenowe zboże. Hotel Sandstern jest schludny, czysty, z przemiłą obsługą i smacznym śniadaniem (dobra kawa!). Trzy kroki poniżej wzgórza katedralnego. Polecam z zastrzeżeniem, że może być głośnawo, ale taka cena za spanie w sercu tętniącej życiem starówki.
A z Bambergu pojechałam do Bayreuth. Po co, co zwiedzać i dlaczego pisałam tutaj.
Podobało się?
Postaw mi wirtualną kawę lub udostępnij artykuł znajomym. Da mi to poczucie, że to, co robię ma sens.
Po więcej pomysłów zajrzyj do spisu treści bloga.
No i zostań ze mną na dłużej, aby nie przegapić kolejnych tekstów.
Polub na Instagramie i Facebooku!
Lub zapisz się do newslettera z powiadomieniami o nowych artykułach.
Podobne artykuły
Cześć!
Nazywam się Zofia Jurczak, a to moja strona poświęcona podróżom
Jestem kulturoznawczynią (UJ), stypendystką Miasta Krakowa. Moje koniki to Kraków (napisałam o nim dwie książki), muzea, miasteczka, dziedzictwo kulturowe i historyczne. Kocham Japonię, uwielbiam wyspy. W podróży napędza mnie ciekawość. Na stronie piszę o tym, co mnie kręci.
Więcej