To nie był rok dobrego czytania. To był rok czytelniczych rozczarowań. Głównie.

Więc może zamiast o książkach najlepszych powinnam napisać o książkach najgorszych?

Nieeeee… Aż takiego malkontenctwa uprawiać tu nie będziemy. Więc z tych wszystkich strat czasu i lekturowych rozczarowań wspomnę tylko jedno, ale za to wielkości Himalajów: „Tove Jansson. Mama Muminków” Boel Westin (Marginesy) – biografię tak źle i „niepopolskiemu” napisaną, że zęby bolą na samo wspomnienie. By lepiej uzmysłowić co mam na myśli, proszę otwórz dowolną stronę po fińsku, przetłumacz ją translatorem na polski, tu i tam popraw odmianę i viola oto próbka tego jak czyta się „Mamę Muminków”.

(lepiej niż te biograficzne wypociny po prostu poczytać Muminki, a potem skoczyć do Finlandii, by na własne oczy zobaczyć Dolinę Muminków)

Ale dość jojczenia. Od teraz będzie już tylko lepiej. Przed Wami wybór książek ciekawych i ważnych, czyli najlepsze co przeczytałam w 2019 roku. Polecam ja. Nie musicie dziękować, lepiej puśćcie ten tekst dalej. Będzie mi bardzo miło (a i sprawdzonych inspiracji lekturowych nigdy dość).

A gdyby komu było mało pomysłów na lektury, to polecam podsumowania czytania z lat minionych: rok 2016 część pierwsza i druga (to był mega rok pod względem świetnych lektur!), rok 2017 oraz rok 2018.

A teraz jedziemy z najlepszymi książkami 2019!

Zimno, zimniej, „W królestwie lodu. Tragiczna wyprawa polarna USS Jeannette” Hampton Sides

To jest książka sztos! Historia dziewiętnastowiecznej wyprawy polarnej (spoiler: Statek USS Jeannette miał odkryć Biegun Północny, a utknął w lodzie na amen), którą czyta się jak najlepszą powieść przygodową. Z zastępem barwnych, trochę szalonych i niedzisiejszych bohaterów, zwrotami akcji jak góry lodowe (hm, dziwne porównanie, ale niech już tak zostanie) i finałem, który wzruszy największego twardziela. I przywróci wiarę w człowieka.

Och, gdyby tak wszystkie książki historyczne były pisane z takim biglem jak „W królestwie lodu”… Rozmarzyłam się. Przy okazji chętnie przygarnę rekomendację innych polarnych lektur (ale za „Terror” Dana Simmonsa podziękuję; próbowałam, byłam dzielna, ale nie przebrnęłam).

✔ „W królestwie lodu. Tragiczna wyprawa polarna USS Jeannette” Hampton Sides, tł. Tomasz Hornowski, Dom Wydawniczy Rebis, Poznań 2016.

„Polski El Greco” Katarzyna J. Kowalska – historia sztuki diablo wciągająca

Po łapach dam każdemu, kto twierdzi, że książki o sztuce są nudne. Nie są. Kto nie wierzy, niech przeczyta „Uprowadzenie Madonny. Sztuka zagrabiona” Moniki Kuhnke i Włodzimierza Kalickiego o odzyskiwaniu zaginionych dzieł sztuki i „Polskiego El Greco” Katarzyny J. Kowalskiej. Obie czyta się jak pierwszorzędne kryminały.

Ta druga to reportaż o nieprawdopodobnej historii odkrycia „Ekstazy św. Franciszka” na plebanii w Kosowie Lackim. Brudny i dziurawy obraz przypadkowo wypatrzyły badaczki inwentaryzujące zabytki sakralne na Podlasiu. Rzecz dzieje się w 1964 roku, a przez kolejne dekady spierano się czy to faktycznie El Greco, skąd obraz wziął się w Kosowie Lackim oraz… gdzie ta „Ekstaza św. Franciszka” się znów podziewa?

Po latach spędzonych w ukryciu, jedyny polski obraz El Greca dziś można zobaczyć w Muzeum Diecezjalnym w Siedlcach. (nie, jeszcze nie widziałam, ale tak, chciałabym bardzo!).

„Polski El Greco” Katarzyna J. Kowalska, Wydawnictwo Iskry, Warszawa 2018

Beton nasz powszedni: „Betonia” Beata Chomątowska

„Betonia” Beaty Chomątowskiej to rewelacyjna książka o blokowiskach. Quazi-reportaż o budownictwie mieszkaniowym dwudziestego wieku. Osiedlach dziwach, osiedlach marzeń (zwykle niezrealizowanych), osiedlach aberracjach i tych, w których ‘miało być tak pięknie a wyszło tak jak wyszło’.

Po lekturze „Betonii” już nigdy nie pomylisz bloków z czasów Gomułki i Gierka. W ogóle inaczej spojrzysz na życie w bloku i kompozycje budynków na osiedlach.

Szeregi bohaterów „Betonii” zasilają takie ikony mieszkalnictwa zbiorowego jak Gropiusstadt w Berlinie (kto czytał „My, dzieci z dworca ZOO” ten wie), Pruitt-Igoe w St. Louis (pierwsze w historii wyburzone osiedle), Red Road Flats w Glasgow (kolejne, które z hukiem wyleciało w powietrze) i Thamesmead w Londynie, które zagrało w „Mechanicznej pomarańczy” Stanleya Kubricka. Najwięcej tu jednak Berlina i Krakowa (na jednym z krakowskich osiedli wychowała się autorka i jej osobiste wtręty z początku mocno mnie wnerwiały).

Przez „Betonię” mam teraz wielką chrapkę by zrobić sobie tour po berlińskich blokowiskach. Nie żebym wcześniej tego nie robiła, ale teraz mam na to jeszcze większą ochotę. Tak, to chyba najlepsza przeczytana przeze mnie książka w 2019 roku.

„Betonia” Beata Chomątowska, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2019.

Skąd się wziął brexit? „Oblicza Wielkiej Brytanii” Dariusz Rosiak

Nie żeby to pytanie spędzało mi sen z powiek, ale ciekawa byłam i odpowiedzi udzielił mi Dariusz Rosiak.

„Oblicza Wielkiej Brytanii” to zbiór esejów z 2001 roku odświeżony na okoliczność brexitu. Dowiecie się z niego m.in. co pożar wieżowca Grenfell Tower w Londynie i „Dunkierka” Christophera Nolana mają wspólnego z wyjściem z UE. O wielkiej miłości Brytyjczyków do tajemnicy państwowej, życiu na socjalu, angielskim poczuciu humoru. I Mary Bell, która mając lat jedenaście zabiła dwoje dzieci.

To z książki Rosiaka dowiedziałam się, że tak umiłowany na lekcjach angielskiego akcent a’la BBC to sztuczny twór. Oraz że rdzenny mieszkaniec Glasgow prawdopodobnie nie zrozumie się z Londyńczykiem. Ta ostatnia rewelacja akurat wyjątkowo mnie ucieszyła, że uff, niemożność zrozumienia Szkotów, to nie tylko domena cudzoziemców.

A ponieważ Dariusz Rosiak to przede wszystkim poważny dziennikarz, w „Obliczach Wielkiej Brytanii” sporo też jest polityki (ale spokojnie, podanej bardzo przystępnie).

Także jakbyście zastanawiali się po jaką lekturę sięgnąć przed wyjazdem do Wielkiej Brytanii, to już wiecie.

„Oblicza Wielkiej Brytanii. Skąd wziął się brexit i inne historie o wyspiarzach” Dariusz Rosiak, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2018.

Najsmutniejsza: „Błoto słodsze niż miód” Małgorzata Rejmer

„Błoto słodsze niż miód” to taka książka, która chwyta za gardło od pierwszych stron i już nie puszcza do końca.

Małgorzata Rejmer, by lepiej zrozumieć Albanię czasów dyktatury Envera Hoxhy, przeprowadziła się do Tirany, nauczyła albańskiego i przez cztery lata rozmawiała z ofiarami reżimu. Cztery lata słuchała opowieści o katach i ofiarach, więzieniach i zsyłkach na głęboką prowincję za byle drobiazg. O dramatycznych próbach ucieczki poza Albanię. I O Enverze, „drogim wujku, który dłonie pełne cukru miał” – jak stanowił wierszyk, który Albańczycy recytowali bez zająknięcia.

Napisałam tę książkę z myślą o ofiarach i o tych, którzy twierdzą, że prześladowani kłamią, koloryzują i próbują wymusić pieniądze, naciągając fakty. W Albanii nikt, kto odpowiadał za wydawanie wyroków i katowanie więźniów, nie został skazany.

„Błoto słodsze niż miód. Głosy komunistycznej Albanii” Małgorzata Rejmer, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2018.

Wszyscy to robimy: „Na marne” Marta Sapała

Reportaż Marty Sapały (świetny!) to znacznie więcej niż opowieść o tym, że kupujemy za dużo jedzenia. Temat jest bardziej złożony niż na pierwszy rzut oka mogłoby się zdawać. „Na marne” opowiada o marnotrawstwie żywności na bardzo wielu płaszczyznach (i czy aby zawsze jest to marnowanie?).

Stąd w książce rozdziały poświęcone szarej strefie spożywczej (wiedzieliście, że na bazarkach handluje się mocno przeterminowanym żarciem, w tym mięsem?), freeganizmowi i gotowaniu ze śmietnikowych resztek. O dobrej pleśni i złej pleśni i o datach przydatności do spożycia.

Jest też słynna sprawa piekarza z Dolnego Śląska, którego skarbówka pogrążyła za dobroczynność (że pogrążyła to prawda, ale niekoniecznie za ten chleb co oddawał biednym). I jeszcze Biedronki, która poszła z dymem w Ozimku (spoiler: bo sklepowy śmietnik był zamknięty). Na deser wycieczka do sortowni odpadów i podgląd wnętrza kompostu.

Uważam, że trzeba.

„Na marne” Marta Sapała, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2019.

Najbardziej wyczekana: „Z miłości? To współczuję. Opowieści z Omanu” Agata Romaniuk

Nie wiem jak Wy, ale ja w 9 na 10 przypadków sięgam po książkę, bo albo temat, albo autor (a już najlepiej jak zaskoczy jedno i drugie, jak się rzeczy miały z „Na marne”) i w przypadku „Z miłości? To współczuję” to była autorka. Wyznanie o tyle zaskakujące, że Agata Romaniuk to debiutantka. Teoretycznie.

W praktyce teksty Agaty Romaniuk znałam już wcześniej. Ujęła mnie reportażem o Stanleyu z Wyśmierzyc, który pojawił się w zbiorze „Światła małego miasta” (e-book można za darmo pobrać tutaj). Potem trafiłam na jej przezabawny reportaż o wymyślonym czeskim bohaterze narodowym (proszę czytać na poprawę humoru i nie tylko: Jara Cimrman wymyślił okrągłe znaczki pocztowe, wtyczkę dla samobójców i rym idealny. Czesi uznali go za geniusza, świat nie docenił).

Po nim poprzysięgłam sobie, że w ciemno biorę wszystko co Agata Romaniuk napisze. Tak uczyniłam, gdy tylko ukazało się „Z miłości? To współczuję”, nie zmyliło mnie nawet, że w międzyczasie autorka zmieniła nazwisko (wcześniej występowała jako Agata Grabowska).

I tak trochę przez przypadek trafiłam do Omanu, który okazał się dużo ciekawszy niż podejrzewałam. No i ten niezrównany styl i dowcip autorki. Pani Agato dziękuję i proszę pisać więcej!

A gdyby Wam było po drodze z tematem „ukryty świat islamskich kobiet” to podrzucam kolejne lektury: „Dziewięć części pożądania” Geraldine Brooks (to nie powieść erotyczna, a poważny reportaż) i „Fashionistki zrzucają czadory” Aleksandry Chrobak.

„Z miłości? To współczuję. Opowieści z Omanu” Agata Romaniuk, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2019.

Książka, która budzi złość: „Ostre cięcie. Jak niszczono polską kolej” Karol Trammer

Oto kolejny dowód na to jak eklektyczne bywają moje literackie wybory. Książka nielekka i zdecydowanie nie do poduszki, bo „Ostrym cięciem” można sobie nielicho podnieść ciśnienie. Książka Karola Trammera opowiada o systematycznym demontowaniu polskich kolei od lat osiemdziesiątych.

Sama poniekąd jestem „beneficjentką splendoru” – ostatni pociąg przez moje rodzinne miasteczko przejechał w 2000 roku. Dziś po torach nie ma śladu, a nasypem biegnie ścieżka rowerowa. Okno na świat zatrzasnęło się cichutko, a Nowe Miasto Lubawskie już zawsze będzie komunikacyjnie wykluczone.

Podobnych mu miejscowości, które pozbawiono połączeń kolejowych są setki jeśli nie tysiące. Systemowo zniechęcano też do korzystania z pociągów (m.in. układając rozkłady jazdy tak, by pociągi woziły powietrze), olewano remonty infrastruktury, co dziś wszystkim odbija się czkawką. Książka Trammera to też rozprawka o długofalowych konsekwencjach krótkowzrocznych decyzji.

Smutna to książka, smutna tym bardziej, że wbrew okrągłym hasełkom i szumnym deklaracjom, proces demontażu kolei nadal trwa. Rekordowe ilości pasażerów nijak się mają do PRL-u, a nowoczesne pociągi jeżdżą wolniej niż przed wojną. Ale, z drugiej strony, dobrze, że w ogóle jeżdżą – po przeczytaniu książki Trammera zrozumiecie dlaczego.

✔ „Ostre cięcie. Jak niszczono polską kolej” Karol Trammer, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2019.

Jedyna powieść wśród książek najlepszych: „American Fuji” Sara Backer

Po powrocie z Japonii postanowiłam, że do odwołania zawieszam kupowanie/wypożyczanie i w całości poświęcam się czytaniu własnego księgozbioru. I tak już czwarty miesiąc bujam się z książkami, które od lat zalegają mi na półkach (ciekawostka: najwięcej kupowałam i nie czytałam w 2010 roku).

Mam kilka wniosków. Pierwszy i najważniejszy: książki trzeba czytać ASAP po wprowadzeniu ich do księgozbioru. Kupowanie pod wpływem impulsu, a potem trzymanie na zaś – przynajmniej w moim przypadku – to głupota, z którą teraz się ścieram. Ale moje wysiłki mają też swoje dobre strony: wreszcie pojawiły się prześwity na regałach! No i w półkowej szarej strefie odkryłam „American Fuji” Sary Backer – najlepszą powieść, którą przeczytałam w 2019 roku!

„American Fuji” to trochę thriller, a trochę powieść obyczajowa. Czytadło – owszem, ale jak napisane, jakie wciągające! Rzecz dzieje się w Japonii pod koniec dwudziestego wieku. Mamy dwójkę Amerykanów: on przyjechał do Japonii by rozwikłać zagadkę śmierci syna, a ona – na co dzień pracownica ekscentrycznego zakładu pogrzebowego – mu w tym pomaga. Po drodze stawią czoła niezliczonym różnicom kulturowym. Często są to sprawy tak bardzo insiderskie, że doświadczyć mógł ich tylko ktoś kto żył w Japonii. I faktycznie, Sara Becker nim napisała „American Fuji” kilka lat wykładała angielski na uniwersytecie w Shizuoce.

Niełatwo będzie zdobyć „American Fuji”, bo książka po polsku ukazała się raz, dawno temu i przeszła bez echa, ale jeśli się Wam uda, to będziecie zadowoleni.

A! Więcej książek wprowadzających w tematykę japońską opisałam tutaj.

„American Fuji” Sara Backer, tł. Małgorzata Hesko-Kołodzińska, Muza, Warszawa 2002.

That’s all folks! A gdyby komu było mało książek najlepszych i literackich polecanek, to zapraszam tutaj.


Podobało się?

Postaw mi wirtualną kawę lub udostępnij artykuł znajomym. Da mi to poczucie, że to, co robię ma sens.

No i zostań ze mną na dłużej, aby nie przegapić kolejnych tekstów.
Polub na Instagramie i Facebooku!
Lub zapisz się do newslettera z powiadomieniami o nowych artykułach.


Loading
Sprawdź skrzynkę i kliknij w potwierdzający link.

DZIĘKUJĘ!